opis
 B a ł t y k   1 9 9 9 
żeglarstwem

W czerwcu '99 wraz z kolegą Wojtkiem udało nam się zorganizować rejs, a właściwie dwa na jachcie Carter, wypożyczonym z Trzebieży. Łódka nie jest zbyt okazałych rozmiarów, ma jednak sprawny 30KM silnik i dość miejsca na sześć osób. Niestety ma też ograniczenie P20, które jednak prawie pozwoliło, zgodnie bardzo restrykcyjnymi przepisami PZŻu zrealizować dość ambitną jak na taki jacht trasę rejsu.
sesja zdjęciowa z syrenką Wyprawę podzieliliśmy na dwie załogi. Pierwsza składała się z mojego ojca, wujka i dwóch jego kolegów, którzy mieli okazję po raz pierwszy zakosztować zalet morskiej żeglugi. Druga -ze znajomych ze szkoły.
Zaczęliśmy rano 2 czerwca w Trzebieży, po zapakowaniu się przepłynęliśmy przy południowym wietrze zalew Szczeciński i po obiedzie w Świnoujściu wypłynęliśmy na noc do Sassnitz na Rugii. Nie obyło się oczywiście bez rzygania po pysznych gołąbkach z Międzychodu...
Następnego dnia, po zaopatrzeniu się w tańsze niemieckie piwo, wyruszyliśmy w kierunku Ystadt, po raz pierwszy wypływając na pełne morze. Odległość to około 45Mm, przy dobrym wietrze zajęło nam to jakieś 9 godzin. Na miejscu czekały na nas poranne, darmowe prysznice i urok szwedzkiego miasteczka. Jeszcze na noc wyruszyliśmy kursem na stolicę Bornholmu- Ronne. Zmrok na tych szerokościach w okolicach przesilenia letniego zapadał po 2300, przez co zaoszczędziliśmy akumulatory na palenie świateł nawigacyjnych. Przypływając około piątej nad ranem spotkaliśmy jeszcze grupkę Polaków, powoli kończących imprezę. Rano zwiedziliśmy miasto, wypływając jeszcze wieczorem, a właściwie chowając się przed ulewnym deszczem w Allinge na północnej stronie wyspy. Kolejnym postojem była wyspa Christianso, leżąca niecałe 20Mm na północ. Udało nam się dobić akurat na czarujący wschód słońca, budzącego stada skrzeczących mew. Ten prawie niezamieszkały, nie posiadający słodkiej wody skrawek lądu składa się z dwóch skał połączonych wiszącym mościkiem.
5 7.5 węzła, pranie suszy się w oka mngieniu Mieszkańcy żyją w ślicznych kolorowych domkach, sprzedając pamiątki emerytowanym turystom i chyba prowadząc niezmiernie spokojne życie, chronione przez rząd duński. Wyspę można obejść w 20 minut oglądając stare armaty i liczne kwiaty w uprawianych z nudów ogródkach. Wycieczkę na Christianso cała załoga jachtu jednogłośnie oceniła jako gwóźdź programu całego rejsu.
W drodze powrotnej zawinęliśmy jeszcze do Nexo położonego na wschodzie wyspy, kierując się potem kursem południowym do Kołobrzegu. Tutaj po raz pierwszy od odprawy w Świnoujściu, czujna Polska Straż Graniczna, wyłaniając się zza ciemnych zabudowań wzdłuż kanału, dumnie wbiła nam pieczątki RP o czwartej nad ranem....
Rajd na motorze Wreszcie można było kupić świeże bułki, których tak wszystkim nam brakowało.
W południe popłynęliśmy z powrotem do Świnoujścia, zmagając się w końcowej fazie z przechodzącym zimnym frontem. Kolejny dzień rozpoczął dłuższą 10 dniową drugą fazę rejsu, nastąpiła zmiana załogi i nowe zaopatrzenie w prowiant i "płyny".
Na noc wypłynęliśmy tą samą trasą w kierunku Sassnitz. Mój kolega i ja zostaliśmy już zwolnieni przez Neptuna ze zwracania obiadu co nie dotyczyło oczywiście nowo przybyłych...
Po odczytaniu niezwykle pomyślnej prognozy, zapowiadającej stały wiatr SW 5-6 pomknęliśmy do Kopenhagi. Spory dystans udało się pokonać w 30 godzin, miejscami rwąc fale dziewięciometrowym Carterem z szybkością ośmiu węzłów.
Dobry wiatr i pogoda skończyła się akurat równo z minięciem wąskich główek południowego wejścia do portu. W stolicy Danii pozostaliśmy ponad dobę, zwiedzając miasto, robiąc sobie sesję zdjęciową z Syrenką i jeżdżąc na rowerach, które się odpina jak wózki w supermarkecie i oddaje w innym miejscu odbierając "zainwestowane" 20DK. Jedno z najładniejszych zdjęć Po wizycie w Kopenhadze, kierując się w stronę Lubeki, do której z powodu mocno niesprzyjających warunków pogodowych nie udało się dotrzeć, zawinęliśmy na wyspę Mon.
Znajdują się tam wapienne skały, które tworzą klify o wysokości dochodzącej do 100m. Bałtycka szara woda w blasku słońca nabiera nagle pięknego zielonego koloru, który komponuje się z bielą skał. Całe wybrzeże wyspy objęte jest rezerwatem, z mnóstwem ptaków i drzew. By dotrzeć z portu na skały potrzeba jakiś trzech godzin marszu, co nie odbiło się dobrze na naszych zasiedziałych nogach...
Kolejnego dnia skierowaliśmy nasz kurs dalej na SW, jednak wiatr powoli stawał się coraz słabszy, aż morze zamieniło się w lustro. Cholerna wyżowa pogoda nie zmieniła się do końca naszej wyprawy, krzyżując nasze plany. Zmuszeni flautą odpaliliśmy Volvo Penta, dobijając wkrótce do Harbolle na Zelandii. Widok biegających nago o zmroku Duńczyków psuł nam trochę apetyt podczas obiadu, jednak darmowa, już wolna sauna zrekompensowała straty moralne całej ekipy...
Zaladunek rzeczy na jacht Przy braku wiatru, który czasami przeistaczał się w słabą bryzę, dotarliśmy jedynie do Lubecker Bucht, i skierowaliśmy się z powrotem na wschód do Świnoujścia. W środku upalnego dnia morze było gładkie jak lustro, można się było kąpać z jachtu bez najmniejszej obawy że pozostała część załogi postanowi cię zostawić.
Niestety z moich obliczeń zaczęło wynikać, że aby zdążyć na siedemnastego, należy posuwać się co najmniej 4kn (4 węzły) non stop. Płynęliśmy dzień i noc na warczącym ciągle silniku, wyłączając go czasami gdy przychodził szkwał jednego stopnia w skali Bouforta. Odwiedziliśmy jeszcze po drodze kilka niemieckich wiosek rybackich jak Gedser, Grossenbrode, Drasser Ort, Hasle. Był też problem z kończącą się ropą. W jednej wiosce trzeba było niemalże na kolanach błagać rybaków, by zechcieli nam trochę odsprzedać.
Kolejne tankowanie było w Sassnitz o trzeciej w nocy z uprzejmego, polskiego jachtu, a ostatnie już całkiem normalne w Świnoujściu. Rejs zakończył się pomyślnie po przepłynięciu zalewu w Trzebieży. Udało się zdążyć po przepłynięciu w sumie 890Mm akurat godzinę przed wygaśnięciem umowy charterowej.



890Mm\275  Trzebież - Sassnitz - Ystad - Ronne - Allinge - Christianso - Nexo - Kołobrzeg - Świnoujście - Sassnitz - Kopenhaga - Klintholm - DrasserOrt - Gedser-Hasle - Sassnitz - Świnoujście - Trzebież

W rejsie udział wzięli:

I-szy etap:
  • Adam Sulewski - Kapitan
  • Wojciech Tomczak - I oficer
  • Tomasz Sulewski - II oficer
  • Marek Przybyłowski - III oficer
  • Marek Kasprzak - IV oficer
  • Maciej Sulewski - Załoga
II-gi etap:
  • Adam Sulewski - Kapitan
  • Wojciech Tomczak - I oficer
  • Zosia Ferlak - II oficer
  • Jan Iżykowski - III oficer
  • Kamila Hipnarowicz - IV oficer
  • Tomasz Krowicki - Załoga


Wszystkie zdjęcia:

Zaladunek rzeczy na jacht Już płyniemy Zaduma Kapitana
Zaladunek rzeczy na jacht Już płyniemy Zaduma Kapitana
4 Spokojny powrót do Kolobrzegu 5 7.5 węzła, pranie suszy się w oka mngieniu sesja zdjęciowa z syrenką
Spokojny powrót do Kolobrzegu 7.5 węzła, pranie suszy się w oka mngieniu sesja zdjęciowa z syrenką
Rajd na motorze Eksploracja wybrzeża wyspy Mon Cała załoga na plaży wyspy Mon
Rajd na motorze Eksploracja wybrzeża wyspy Mon Cała załoga na plaży wyspy Mon
Wciąż nie wieje, horyzont zlewa się z morzem, płyniemy wciąż na silniku Polska bandera i niewidoczny mocz I-szego Oficera Wschód słońca na wyspie Christianso
Wciąż nie wieje, horyzont zlewa
się z morzem, płyniemy wciąż na silniku
Polska bandera i niewidoczny mocz I-szego Oficera Wschód słońca na wyspie Christianso
Bałtyk wygląda jak jezioro, w oddali chyba Dar Młodzieży Półwiatr prawego halsu Jedno z najładniejszych zdjęć
Bałtyk wygląda jak jezioro
w oddali chyba Dar Młodzieży
Półwiatr prawego halsu Jedno z najładniejszych zdjęć


mapa



rejs nic
powrót na stronę główną